Ściganie jak z pocztówki. Puebla E-Prix!
W zeszły weekend znaleźliśmy się w malowniczych Chile i jak zawsze Formuła E nie zawiodła. Zapraszam na skrót weekendu.
Te rundy odznaczają się większą niż zazwyczaj ilością wjazdów w bandę. W pierwszym wyścigu Alex Lynn zaparkował Birda w ścianie chcąc zjechać na wyścigową lini, a w drugim Andre Lotterer jakby z premedytacją nie przepuszczał Simsa przed siebie przez co Sims zdarł odrobine farby ze swojego bolidu. Antonio Felix da Costa miał dość duży wypadek pod koniec drugiego wyścigu, bandy reklamowe przyczepiały się do bolidów - ogólnie przypominało to pong gdzie ciągle ktoś się odbija od ściany. Wyjaśnieniem mogą być blind spoty w lusterkach, charakterystyka toru i połączenie obu.
Największym przegranym weekendu był zdecydowanie Nyck de Vries. W pierwszym wyścigu Robin Frijns bo zablokowaniu kół przy dohamowaniu bezceremonialnie wjechał w rodaka, w drugim miał duże nieszczęście z przebitą oponą. Zachował przy tym mimo wszystko twarz i udało mu się skończyć ten wyścig w punktach. Apropos Frijnsa - byłem szczerze podjarany tym jak w każdym wyścigu do tej pory był w ścisłej czołówce, przewidywałem i dalej przewiduje go jako kandydata do tytułu. W ten weekend zaś był jakby gdzieś indziej. Jakby nie on. Potencjalnemu mistrzowi takie sytuacje nie mogą się powtarzać.
Pokaz siły wykonał za to Pascal Wehrlein. W pierwszym wyścigu w dominujący sposób wygrał pierwszy wyścig tylko po to aby zostać zdyskwalifikowanym. W drugim po walce z Mortarą dojechał drugi.
Apropos Mortary - MVP weekendu. 40 punktów z dwóch wyścigów w Formule E nie zdarza się często. Chapeu Bas. Dzięki temu stał się on liderem klasyfikacji generalnej, za nim są Frijns i da Costa (dwóch innych kierowców ma tyle samo punktów co obecny mistrz, ma więcej zwycięstw.) Najlepszym konstruktorem na ten moment jest - co ciekawe - Mercedes.
Następne ściganie za 3 tygodnie w Nowym Jorku.
Komentarze
Prześlij komentarz