Daytona 24h: ekipa Konica Minolta/Wayne Taylor Racing zwycięża w amerykańskim klasyku

Osajus Photography/Commons.wikimedia.org

Zakończyła się 55. edycja  wyścigu Rolex 24 Hours at Daytona, która otworzyła tegoroczny sezon amerykańskiej serii wyścigów długodystansowych – IMSA WeatherTech SportsCar Championship. Na koniec 24-godzinnej rywalizacji najlepszą załogą w klasyfikacji generalnej okazał się zespół Konica Minolta Acura. Na bardzo wczesnym etapie rywalizacji z Daytoną musiał pożegnać się team  High Class Racing, w którego barwach miał wystąpić Robert Kubica.

Tegoroczne ściganie na torze Daytona International Speedway położonym na Florydzie przyniosło nam bardzo dużo emocji i niespodzianek. Rywalizacja na torze pomimo upływu 24 godzin, do samego końca wyścigu była zacięta i to w każdej z pięciu klas samochodów ścigających się w Daytona 24h. Jeszcze przed wywieszeniem zielonej flagi rozpoczynającej start wyścigu, doszło do kontaktu pomiędzy Kevinem Estre a Bruno Spenglerem, który uderzył w tył samochodu Francuza, doprowadzając do uszkodzeń w jego Porsche 911 RSR i sporego chaosu na prostej start/meta. Z 49 maszyn znajdujących się na starcie zawodów, metę osiągnęło 41 konstrukcji.

W klasie DPI po raz trzeci z rzędu zwycięstwo w Rolex 24 Hours at Daytona odniosła ekipa Konica Minolta/Wayne Taylor Racing w składzie: Ricky Taylor, Filipe Albuquerque, Alexander Rossi, Helio Castroneves, którzy łącznie w tegorocznej edycji Daytona24 pokonali dystans 807 okrążeń. Amerykański zespół po dwóch triumfach z Cadillaciem, tym razem przesiadł się do konstrukcji przygotowanej przez Acurę. Walka w najwyższej klasie była jednak niezwykle wyrównana, o czym świadczy fakt, że pięć z sześciu maszyn DPI zakończyło 24-godzinny wyścig na tym samym okrążeniu. W zasadzie do ostatnich minut rywalizacji nie było wiadomym, która z ekip zwycięży w amerykańskim klasyku, co w wyścigach długodystansowych zdarza się niezwykle rzadko. Dużą rolę w takim przebiegu rywalizacji miały z pewnością przepisy serii IMSA oraz stosunkowo krótka nitka toru. Wszystko to w połączeniu z licznymi incydentami na torze i bardzo częstym wywieszaniem żółtej flagi na całym obiekcie (tzw. Full course yellow) pozwoliło mocno ograniczyć starty ekip, które w danym momencie znalazły się w niedogodnej sytuacji. Stąd choćby trzecie miejsce na mecie zespołu Mazda Motorsports (Jonathan Bomarito, Harry Tincknell, Oliver Jarvis), który już na samym starcie wyścigu nie ustrzegł się kłopotów z samochodem. Na pewnym etapie rywalizacji ekipa Mazdy miała nawet trzy okrążenia straty do lidera i była niemal spisywana na straty. Kierowcy zdołałali jednak wykorzystać potknięcia rywali, kończąc maraton na ostatnim miejscu podium, jedynie sześć i pół sekundy za zwycięską załogą Acury ARX-05. Drugie miejsce w klasie DPI przypadło ekipie Ally Cadillac Racing/Action Express Racing w składzie: Jimmie Johnson, Kamui Kobayashi, Simon Pagenaud, Mike Rockenfeller.

Ogromny pech dopadł za to dwie kolejne ekipy Cadillaca - Whelen Engineering/Action Express Racing (Pipo Derani, Felipe Nasr, Mike Conway, Chase Elliott) i Cadillac Chip Ganassi Racing (Kevin Magnussen, Renger van der Zande, Scott Dixon). Pierwsza z nich, będąca liderem w pierwszej fazie wyścigu, na mecie straciła 24 okrążenia do zwycięzcy, z powodu awarii skrzyni biegów, która wystąpiła podczas nocnej części rywalizacji. Druga ekipa Cadillaca do ostatnich minut walczyła z zespołem Konica Minolta o zwycięstwo w 24-godzinnym klasyku, ale na 7 min przed metą, w szarym Cadillacu oznaczonym numerem 1, pękła prawa tylna opona po raz drugi w ciągu dwóch godzin jazdy, grzebiąc tym samym ogromne szanse na zwycięstwo ekipy Chip Ganassi Racing.

Prototypy klasy LMP2 okazały się być najbardziej awaryjnymi maszynami na tegorocznej Daytonie. Z 10 załóg wystawiających swoje samochody, aż cztery nie osiągnęły linii mety, w tym ekipa High Class Racing, na której dobry występ tak mocno liczyli wszyscy polscy kibice. Duński zespół rozpoczął zawody od utrzymania drugiej pozycji w klasie LMP2, następnie w ekipie doszło do drobnego zamieszania z pit stopami, w związku z czym Robert Kubica, który był już gotowy, aby wsiąść do auta musiał poczekać aż Dennis Andersen dokończy swoją przedłużoną zmianę. Polski kierowca nie doczekał się jednak swojej szansy, bo o godzinie 23:35 czasu polskiego w prototypie High Class Racing pojawiły się problemy ze skrzynią biegów. Po ponad dwóch godzinach naprawy samochodu Anders Fjordbach wrócił na tor, ale radość nie trwała długo, bo po zaledwie jednym okrążeniu Duńczyk powrócił do alei serwisowej, a zespół oficjalnie wycofał się z dalszej rywalizacji. Ogromna szkoda, że samochodu nie udało się już naprawić. Daytona 24h to wielkie przedsięwzięcie wymagające sporych pokładów energii i zaangażowania. Mimo braku przejechania choćby jednego wyścigowego okrążenia w Daytonie celem Roberta Kubicy na ten sezon pozostaje uczestnictwo w wyścigach długodystansowych.  Najprawdopodobniej w serii WEC.

Zwycięstwo w klasie LMP2 osiągnął zespół Era Motorsport (Kyle Tilley, Dwight Merriman, Paul-Loup Chatin, Ryan Dalziel), której barwy na ten wyścig zaprojektował  Owen - sześcioletni fan motorsportu z Ottawy.  Ze startą niemal dwudziestu sekund do zwycięzców klasy, linie mety tegorocznej edycji Daytona 24h przekroczyła załoga Tower Motorsport (Timothe Buret, Matthieu Vaxiviere, Gabriel Aubry, John Farano). Trzecie miejsce powędrowało w ręce ekipy DragonSpeed, której Orecą 07 podróżowali: Christopher Mies, Fabian Schiller, Eric Lux i Devlin DeFrancesco.

Debiutującą w tegorocznej edycji wyścigu Rolex 24 Hours at Daytona klasę LMP3 zdominowała ekipa Riley Motorsport z numerem 74 (Oliver Askew, Spencer Pigot, Scott Andrews, Gar Robinson). Drudzy na mecie 24-godzinnej rywalizacji - Sean Creech Motorsports (Wayne Boyd, Yann Clairay, Lance Willsey, Joao Barbosa) łącznie do zwycięzców najniższej z klas prototypów stracili cztery okrążenia. Ze stratą sześciu okrążeń metę wyścigu osiągnęła ekipa  Muehlner Motorsports (Stevan McAleer, Kenton Koch, Laurents Hoerr, Moritz Kranz), zajmując ostatnie miejsce podium grupy LMP3.

Walki do ostatnich minut nie zabrakło także w klasach GT. Dublet w grupie aut GT Le Mans osiągnął zespół Corvette Racing, który po 24 godzinach walki dowiózł Corvette C8.R z numerem 3 (Antonio Garcia , Nicky Catsburg , Jordan Taylor)na pierwszej pozycji. Siostrzany samochód amerykańskiego zespołu oznaczony numerem 4 (Nick Tandy, Tommy Milner, Alexander Sims)przekroczył linię mety niespełna cztery sekunda za liderem klasy. Obydwa auta w ciągu 24 godzin ścigania zdołały pokonać dystans 770 okrążeń toru Daytona. Podium uzupełniła ekipa BMW Team RLL o numerze startowym 24 (John Edwards, Jesse Krohn, Augusto Farfus, Marco Wittmann).

Najmniej, bo 745 okrążeń zdołały pokonać auta klasy GT Daytona, w której zwycięstwo odniosła załoga HTP Winward Motorsport (Russell Ward , Indy Dontje , Philip Ellis, Maro Engel) w Mercedesie-AMG GT3. Tutaj także nie zabrakło walki do ostatnich metrów, bo druga na mecie ekipa SunEnergy1 Racing (Mikael Grenier, Luca Stolz, Kenny Habul, Raffaele Marciello), na przestrzeni 24 godzin straciła do liderów zaledwie 16 sek. Podium uzupełnił zespół Paul Miller Racing (Andrea Caldarelli, Madison Snow, Corey Lewis, Bryan Sellers) wystawiający jednego z Lamborghini Huracanów GT3 Evo.

Poniżej pełna klasyfikacja 55. edycji wyścigu Rolex 24 Hours at Daytona:

https://www.imsa.com/weathertech/results/

Kolejna runda IMSA WeatherTech SportsCar Championship odbędzie się na torze Sebring International Raceway. Weekend wyścigowy składający się z 12-godzinnej rywalizacji na torze został zaplanowany na dni 17-20 marca.

Bert.

Źródło: www.imsa.com


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Yoyota #7 z pole position do 6 Hours of Spa